Recenzja: Better Man (2024) – Robbie Williams w roli małpy

Na początku tego roku brytyjski artysta Robert „Robbie” Williams skończył 50 lata teraz nadchodzi pół-biograficzny film o nim. Dodać trzeba, że ​​mój stosunek do niego jest wyjątkowo blady. Jasne, słyszałem, a potem nuciłem kilka jego największych hitów, ale to, co robił poza sceną muzyczną, było mi nieznane, dopóki nie usiadłem z wyczekiwaniem na pokazie prasowym. W tym filmie gra goJonno Daviesaktóry z kolei jest przedstawiany jako szympans. Tak, dobrze przeczytałeś i na pierwszy rzut oka może się to wydawać dziwne, ale mogę cię uszczęśliwić, że to działa. Nasilony efekt występuje tam, gdzie szympans oznacza wyobcowanie, ekscentryczność i poczucie, że nie rozwija się tak szybko jak inne.

Miłość do muzyki narodziła się w domu rodzinnym

Film naprawdę pozwala nam wpełznąć pod jego skórę od wczesnego dzieciństwa aż po dzień dzisiejszy.Jego ojciec Piotr (Steve'a Pembertona) ma wielką miłość do klasycznych artystów, takich jakFranka Sinatry,Sammy Davis Jr.IDziekan Martini dlatego staje się wielką inspiracją dla młodego Roberta. Jego matka Żaneta (Kate Mulvany) i babcia Betty (Alison Steadman) oznacza ciepłą miłość rodzinną, która zajmuje dużo miejsca. Robert potrzebuje tej miłości, ponieważ walczy z wewnętrznymi głosami, które wskazują, że jest zły i bezwartościowy, co będzie go prześladować w dorosłości.

Robert „Robbie” Williams (Jonno Davies) i menadżer Nigel Martin-Smith (Damon Herriman) w „Better Man”. Foto: Nordisk Film.

Po zostaniu członkiem boysbandu Take Thatzaczyna się kłócić z menadżerem Nigelem Martinem-Smithem (Damona Herrimana) i zachowuje nonszalancką postawę podczas koncertów. Grupa pięciu osób wkrótce staje się czterema, a Robbie inwestuje w swoją karierę solową i odnosi sukcesy. Jak to często bywa w świecie celebrytów, upojenie sławą staje się zbyt silne i mężczyzna pogrąża się w ciemnościach udręki i deprawacji. Kokaina i alkohol stają się jego paliwem, aby nadal być ulubieńcem ludzi. Choć jest wówczas jednym z największych artystów na świecie, jest jednocześnie jednym z najbardziej samotnych na świecie, gdy schodzi ze sceny i gaśnie światło reflektorów.

Wysokiej klasy numery muzyczne

Numery taneczne i muzyczne należą do najlepszych w całym filmie.Przypominają filmy muzyczne, np(2017),(2021) i(2022), kiedy duża grupa tancerzy biega i skacze po ulicach Londynu. Utwory też są dość liczne, nie są usiane hitami z lewej i prawej strony, jednak tutaj dostajemy garść rozbudowanych numerów, które trzymają najwyższy poziom. Szczególnie zapadający w pamięć jest duet Robbiego i ówczesnej dziewczyny Nicole Appleton (Raechelle Banno), co nie pozostawia nikogo obojętnym.

Robert „Robbie” Williams (Jonno Davies) i „Better Man”. Foto: Nordisk Film.

Rewolucyjny i świeży chwyt

Można napisać wiele ostrych felietonów na temat tego, jak nudne i swobodne są liczne filmy biograficzne.Dopiero w ostatnich latach widzieliśmy(2024) i(2024), który wydaje się być tworzony według określonego szablonu konstrukcji filmu biograficznego.porusza się nieco w tym obszarze z chronologiczną fabułą, ale tutaj jest inne tempo, energia i kunszt. Cały film wydaje się rewolucyjny dla gatunku i, miejmy nadzieję, może utorować drogę przyszłym filmom biograficznym.

Jak wiele innych biografii, i ta pozostawia wiele do życzenia. Rywalizacja z Garym Barlowem wolałaby, żeby zajęła więcej miejsca i żeby ostatni akt toczył się w niesprzyjająco wściekłym tempie. Mimo że film przedstawia osobę cierpiącą na poważną chorobę psychiczną, jest to lody na patyku, które ma odwagę podchodzić do zwrotów akcji poważnie i potrafi rozświetlić zimowy mrok w ciągu kolejnych dni.

„Better Man” w kinach od 25 grudnia.